Nowe miejsce, w którym zamieszkam. Można powiedzieć, że od dzisiaj to
mój nowy dom. Rzuciłem torbę na łóżko, a kontener z Arią postawiłem przy
biurku.
- Zaraz cię z tego uwolnię, ok? - zapytałem się mojej kotki,
która przez drzwiczki więzienia wystawiła łapkę z wyciągniętymi
pazurkami. - Nie złość się maleńka. Złość piękności szkodzi - zaśmiałem się pod nosem i od razu zacząłem rozpakowywać swoje rzeczy w akompaniamencie pieśni mojej małej księżniczki.
Ukończywszy
wypakowywanie oraz uwolnienie Arii z piekła, dokładniej rozejrzałem się
po pokoju. Specjalnie mój ojciec wybrał mi kwaterę jednoosobową, bo go o
to prosiłem i chciałem, aby Aria miała gdzie się wyszaleć. Przy
dodatkowej osobie i jej pupilu raczej odkurzałaby podłogę pod moim
łóżkiem. Rozejrzałem się uważnie za moją przyjaciółką, która wyparowała.
Pewnie zwiedza nowe lokum. Pokój miał wszystko, czego potrzebowałem.
Nawet duże półki na książki, które tak uwielbiam.
- Mała, muszę iść - po raz kolejny, wypowiedziałem to samo zdanie w ciągu pięciu minut. Aria jak tylko zobaczyła, że ubieram buty i zakładam kurtkę, zaczęła miauczeć w niebo głosy. - Ej. Wrócę przecież - pogłaskałem ją po łebku i wyszedłem z pokoju.
Idąc
przez cały akademik do wyjścia, nie natknąłem się na nikogo. Jakby nikt
tu nie mieszkał. Trochę dziwne, a zarazem straszne. Jestem, także
ciekaw jak dziwni ludzie tu mieszkają. Mam nadzieje, że z kimś się
zaprzyjaźnię, a może nawet spotkam swoją drugą połówkę. Przechodząc
przez główne, drzwi poczułem na ciele dreszcze, spowodowane nagłą zmianą
temperatury. Spojrzałem w niebo i ujrzałem ciemne chmury, z których
zapewne za jakiś czas zacznie prószyć śnieg. Muszę się pospieszyć z tą,
myślą swoje szybkie kroki skierowałem się w kierunku szkoły.
Po
zwiedzeniu całego budynku, kiedy na dworze całkowicie się od razu Raczej
miałem to w planach. Niefortunnie poślizgnąłem się na lodzie i już na
nim po chwili leżałem. Po dłuższej zastanowieniu zdałem sobie sprawę, co się stało. Jęknąłem pod nosem i usiłowałem się podnieść z ziemi-z marnym skutkiem.
- Mój kręgosłup - obróciłem się na bok, dalej walcząc z siłą grawitacji. - Będę miał siniaki.
-
Nic ci się nie stało? - usłyszałem niewinny oraz drżący głos dochodzący
z krzaków, które znajdowały się przy chodniku. - Możesz wstać? -
chaszcze znowu się zatrzęsły, tak jakby osoba wewnątrz nich walczyła ze
swoimi myślami o to, czy mi pomóc.
- Tak nic się nie dzieje, mam wszystko pod kontrolą - uniosłem kciuka do góry oraz zebrałem się w sobie, aby w końcu wstać. Powiem szczerze, że byłem dumny. W końcu mi się udało.
- Na pewno nic ci nie jest? - z moich rozmyśleń znowu przerwał mi ten cichutki głos dochodzący z krzaków.
-
Tak. Na pewno -zapewniłem i zrobiłem po chwili kilka kroków w kierunku
gadającego krzewu. - Kim jesteś? Czemu się nie pokażesz? - zadawałem
pytania, jak szalony. - Jestem Nicholas, a ty?
<<Ktoś? :)>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz