Wziąłem książkę do rąk przejeżdżając kilka razy po jej
śliskiej okładce. Krew na wyciągniętej do błyszczącego, pełnego gwiazd nieba miała
mocny, rdzawy kolor, na którego sam widok robiło mi się niedobrze, więc odwróciłem
tom obserwując jego tylną część, próbując
skupić się na małych literkach opisujących w skrócie fabułę książki, chociaż
Kitai przed chwilą mi ją streściła. Faktycznie, sam pomysł na inne niż
pozytywne zakończenie zaciekawił mnie na tyle, że wsunąłem palec między kartki
i z przymkniętymi oczami wybrałem losową stronę. Po kilku zdaniach byłem pewny,
że książka jest warta przeczytania, opisy były bardzo realistyczne i prawdziwie
napisane, jakby autor widział to wszystko na własne oczy; ale zresztą to właśnie mówiła
mi dziewczyna przed chwilą. Zamknąłem okładkę kładąc tom delikatnie na stole.
- Trudno mi cokolwiek o niej powiedzieć, jako, że jej nie
czytałem, ale- zacząłem powoli sięgając niepewnie po kubek ciepłej herbaty;
miałem wrażenie, że w jakiś sposób Kitai namawia mnie do mówienia, chociaż nic
nie powiedziała. – wydaje się naprawdę ciekawa. Rzeczywiście, jest naprawdę
mało książek, które nie mają szczęśliwego zakończenia. Fabuła jest naprawdę
interesująca, dość mroczna na książkę fantasy, ale na pewno wciągająca. Nie
czytam dużo książek tego typu, w sensie fantastycznych, ale ta wydaje się być
naprawdę ciekawa.
Kitai przytaknęła podnosząc kubek do ust. Ja też wziąłem
swój w dłonie ignorując ciepło wręcz palące moją skórę. Herbata była gorzka,
ciemna i gorąca; parząca mnie lekko w język i gardło, ale ignorowałem to
napawając się ciepłem naparu. Mimowolnie zwróciłem wzrok na książkę leżącą
między nami, po środku blatu. Patrzenie na okładkę wzbudzało we mnie lekkie
obrzydzenie, ale również ciekawość; dopiero kiedy poczułem metaliczno-gorzki
smak na języku odwróciłem wzrok od zakrwawionej dłoni próbując znaleźć jakiś
inny punkt zaczepienia.
Spojrzałem za okno. Na dworze było już całkowicie ciemno,
nie wydawało mi się, że może się jeszcze ściemnić. Białe płatki śniegu wirowały
na wietrze, niektóre zatrzymując się na oknie, inne opadając na ziemię, powiększając spore już zaspy po dwóch stronach drogi, śnieżąc także jej środek. Zacisnąłem dłonie na
kubku odwracając wzrok od zimy na zewnątrz, na której widok przeszedł po moim
ciele lodowaty dreszcz. Spojrzałem na Kitai, która patrzyła na miejsce gdzieś pomiędzy
mną a książką na stole. Miałem ochotę dowiedzieć się o dziewczynie jeszcze więcej,
skoro lubi czytać, może mamy jeszcze jakieś wspólne zainteresowania?
Trzy czwarte populacji
lubi czytać, to nie jest nietypowe hobby.
Potrząsnąłem mimowolnie głową zaciskając dłonie tak mocno na
kubku, że moje palce zbielały. Dopiero po chwili rozluźniłem mięśnie biorąc
głęboki oddech. Podniosłem jeszcze raz wzrok na dziewczynę, obserwując ją. Kitai wyglądała na dobrego człowieka, kogoś, komu mógłbym
kiedyś spokojnie zaufać, nawet jeżeli miała wcześniej problemy z agresją. Nie
byłem pewny, czy zawieranie znajomości z kolejną złamaną wcześniej osobą o
ciężkim dzieciństwie był dobrym pomysłem, ale i tak dziewczyna wyglądała, i jak
na razie zachowywała się jak o wiele silniejsza osoba. I fizycznie i
psychicznie.
Wyciągnąłem dłoń w stronę tomu, ale nie na tyle, by móc go
dotknąć. Czemu nie, i tak nie masz czego
czytać.
- Mógłbym pożyczyć tę książkę? – wskazałem na nią palcem
chociaż to było oczywiste, że chodziło mi o „Za Gwiazdą Światła”, innych lektur
nie było na stole. Kitai wzięła powoli łyk herbaty spoglądając na okładkę.
Odbijało się w niej światło lampy z sufitu, tworząc przebłysk w miejscu, gdzie
dłoń była zakrwawiona, co ułatwiało mi spokojne patrzenie na tom. – Oddam ją
nienaruszoną, obiecuję, i to nawet za kilka dni. Dbam o książki, szanuje je,
tym bardziej, jak nie należą do mnie.
Dziewczyna chwilę obserwowała mnie i przedmiot leżący na stole
popijając powoli herbatę. Po jakimś czasie, który miałem wrażenie, że trwał
kilka godzin albo sekundę, sam nie byłem pewien, Kitai przytaknęła.
Uśmiechnąłem się mimowolnie przesuwając powoli książkę w swoją stronę, jej
zimna, śliska okładka przypomniała mi o chłodzie na zewnątrz, od którego
uciekliśmy kilka, kilkanaście minut temu. Siedzieliśmy chwilę w komfortowej
ciszy. Rzadko z kim w całym swoim życiu mogłem z kimś po prostu przebywać, nic
nie mówiąc, nic nie robiąc, po prostu być, i czuć, że dana osoba mnie rozumie. Ciepło
z gorącej herbaty rozlewało się coraz bardziej po moim ciele z każdym łykiem,
jej gorzkość pobudzała mnie lekko, chociaż i tak czułem wiszące nade mną ogromne
zmęczenie. Wiedziałem, że i tak nie uda mi się dzisiaj zasnąć, więc wyprostowałem się
próbując zainicjować rozmowę z Kitai, bo hej,
nie ma się czego bać, prawda? W końcu powiedziała, że nie jestem dla niej
już tak bardzo obcą osobą. Miała rację, w końcu każde z nas praktycznie wypluło
z siebie swoje dzieciństwo, poza tym spędziliśmy parę dobrych godzin w swoim
towarzystwie, od uderzenia dziewczyny przeze mnie do jej pożyczającej mi
książkę. Na samo wspomnienie tego, jak poznaliśmy się z Kitai, z moich ust
wymknęło się ciche parsknięcie. Dziewczyna spojrzała na mnie podnosząc brwi.
- Przypomniało mi się, jak się poznaliśmy, wcześniej. –
powiedziałem szybko czerwieniąc się, ale blondynka nie wyśmiała mnie ani nic w
ten deseń, więc wziąłem głęboki oddech, chociaż i tak zaśmiałem się pod nosem, więc
wypuściłem mimowolnie całe powietrze, które próbowałem wciągnąć w płuca. – Nigdy nie
spodziewałem się, że osoba, której rozbiłem nos, mogłaby tego samego dnia
pożyczać mi książkę, ba, pozwalać siedzieć w tym samym pomieszczeniu.
Kitai uśmiechnęła się niepewnie, ja odpowiedziałem jej
tym samym, biorąc książkę w dłoń. Cała odwaga, którą miałem kilka sekund wcześniej wyparowała zastępując puste miejsce skręcającym lękiem i niepewnością.
Miałem wrażenie, że zasnę przy stole, więc
wziąłem jeszcze jeden łyk letniej już, gorzkiej herbaty. Książka wydawała się
być masywniejsza niż poprzednio, przeciążała moją rękę, miałem wrażenie, że
jest dwa razy grubsza, a może to zmęczenie? W końcu podróż do Akademii nie
należała do najprzyjemniejszych, jeszcze ten stres…
- Jeżeli chcesz, mógłbym pożyczyć ci jakąś moją książkę, tak
w zamian. Mam dość mało fantasy, ale znajdzie się coś science-fiction, może
jakiś kryminał, kilka thrillerów i tomiki poezji. Oczywiście nie musisz, jak
nie chcesz. – zacząłem paplać nerwowo obracając „Za Gwiazdą Światła” w dłoniach, próbując
stłumić niepokojące myśli buszujące w mojej głowie. – Jeszcze ich nie
wypakowałem, jest szansa, że kilku nie wziąłem , pisałem do matki, bo
zapomniałem kilku rzeczy, ale zawsze mogę ci dać jedną z książek za kilka dni,
jeżeli chcesz, oczywiście nie musisz, jak nie chcesz. – powtórzyłem skupiając
wzrok na okładce książki w moich rękach. Naprawdę nie miałem ochoty iść do
swojego pokoju, dopiero w połowie monologu zorientowałem się, że sam wprowadzam
się na bardziej niepewne grunty; miałem wrażenie, że zatapiam się w wodzie na
którą sam się wrzuciłem, jeszcze dobrowolnie, bo to ja zacząłem mówić. Miałem
nadzieję, że dziewczyna zrozumie, że nie mam żadnych chęci na opuszczanie
pokoju, w którym byłem. Wziąłem kolejny łyk herbaty, zaciskając palce na kubku,
próbując skupić się na spokojnym popijaniu naparu.
Kitai?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz