- Nie... Zagram ci za miesiąc - powiedziałam, wyciągając z niej czarny pokrowiec z gitarą w środku. Gdy skierowałam się na moje łóżko i na nim usiadłam, Kirito natychmiast się podniósł z rozwalonej kołdry i machając ochoczo ogonem, zaczął pakować się na moje kolana.
- Kiriś, sio, będziesz mi przeszkadzał - zareagowałam, odsuwając szczeniaka od siebie, by nie zaczął lizać mnie po twarzy. - Idź do Nathaniela - powiedziałam stanowczo. Ten zerknął na chłopaka, jednak nie ruszył się z białej pościeli, tylko zwinął się na niej w małą kulkę. Zaśmiałam się, rozsuwając materiał i wyciągając z niego gitarę. Gdy ułożyłam ją sobie odpowiednio i zaczęłam nastrajać, zerknęłam na brązowowłosego, który już sobie usiadł na jednym z krzeseł, które ustawione było przy biurku. Wpatrywał się we mnie wyraźnie uszczęśliwiony. Zaśmiałam się, kręcąc głową na boki. Nie wiedziałam, że tak łatwo będzie można go uszczęśliwić. Dawno w sumie nie grałam... Klepnęłam w gitarę pomalowaną czarnym lakierem, odchrząkując. Ciekawe, jak się moje struny głosowe w ogóle trzymają... Chyba wolałabym nie sprawdzać.
- Co zaśpiewasz? - spytał wyraźnie podekscytowany Ważniak. Westchnęłam, znowu przewracając oczami.
- "Carousel" Melanie Martinez. Pasuje? - odpowiedziałam mu.
- Jak najbardziej - rzekł, jeszcze szerzej się uśmiechając, a ja po raz kolejny się zaśmiałam. Zaczęłam delikatnie grać na strunach, starając się trzymać lewą dłoń w odpowiednim miejscu, jak i jednocześnie nieustannie ruszać tą prawą. Wzięłam głęboki wdech.
- W kółko i w kółko jak koń na karuzeli. Jedziemy. Czy złapię miłość? Nie potrafię powiedzieć. Wiem, że pogoń za tobą jest jak bajka, lecz czuję się, jakbym była mocno przyklejona d... - śpiewałam, póki nagle coś nie uderzyło mnie w lewą dłoń. Automatycznie syknęłam, zabierając ją i spoglądając na moją gitarę. No świetnie...
- Em... Da się grać bez jednej struny...? - usłyszałam głos brązowookiego. Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Tak, jasne. Jeszcze tańczyć można - odpowiedziałam mu, odkładając gitarę gdzieś na bok i biorąc na kolana Kirita. - Nie martw się. Kupiłam sobie zapas na wszelki wypadek i jutro ją założę - uśmiechnęłam się, gładząc mojego dalmatyńczyka po grzbiecie. Ważniak wyraźnie się zasmucił, jednak mi było do śmiechu. I tak w zasadzie nie chciałam mu śpiewać.
<Ważniak? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz