Od Luizy do Nathaniela

Prychnęłam na jego słowa, szczerze się uśmiechając.
- Jasne, już wyciągam gitarę i ci śpiewam - powiedziałam, na końcu cicho się śmiejąc. Nie no, cudny gość.
- A tak serio? - spytał, przybierając poważną minę. No po prostu genialny. Chyba dostanie ode mnie ksywkę "Ważniak" jak ten od smerfów. Pasuje perfekcyjnie. Spojrzałam w drogę przed siebie.
- Kto wie... - szepnęłam. Usłyszałam ciche parsknięcie ze strony Alexa. Spojrzałam w jedno z jego oczu. Chyba chciałby sobie pobiegać, coś mi się tak wydaje... Położyłam się na jego szyi, wpatrując się w klacz brązowowłosego. Była ładna, podobała mi się, do tego imię "Amane" strasznie do niej pasowało, jednak wzrostem nie dorównywała mojemu wałachowi. Jak zwykle...
- Ciekawe jak szybko biega... - pomyślałam. Nathaniel natychmiast na mnie spojrzał. Ociężale się podniosłam, lekko się uśmiechając, odsłaniając swoje zęby. - W czym Amane się specjalizuje? - od razu spytałam. Chłopak spojrzał w przód, podejrzliwie na mnie zerkając.
- Jest wszechstronna. A Alexander? - ponowił pytanie. Szybko zerknęłam do tyłu na Kirito, który mimo wszystko za nami wesoło dreptał, chyba jednak ledwo nadążając. Biedak... Jak podrośnie, to będzie o wiele szybszy. Zwróciłam się do brązowookiego.
- W rekreacji i crossie. Lubisz się ścigać? - znowu szeroko się uśmiechnęłam. Po mojej wypowiedzi od razu poczułam, jak shire napinał mięśnie. Już wie, co ja chcę wykombinować, mądry konik. Nathaniel skinął głową, minimalnie bardziej się prostując. Też chyba wyczuł podstęp. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Pociągnęłam wodze mocno do siebie w prawo, to był nasz znak.
- Kto ostatni ten stawia herbatę! - zawołałam, gdy Alex już stał na tylnych nogach. Gdy już miał stanąć normalnie, od razu ruszył szybkim cwałem. Podniosłam się z siodła i pochyliłam głowę nad jego szyją, by zmniejszyć opór powietrza i ułatwić mu zadanie. Ciągle szeroko się uśmiechałam. Uwielbiam, gdy Alexander biega z tak dużą prędkością. Nie dogonią nas, nie ma szans! Złapałam za część jego grzywę, by lepiej się go trzymać. Czułam, jak rusza tą głową w górę i w dół. Wtedy przed nami zauważyłam zwalone drzewo. Wałach już przyspieszał, a ja jeszcze bardziej się pochyliłam do jego szyi. Gwałtownie stanął metr przed przeszkodą, po czym się odbił od podłoża, lecąc w powietrze. Poczułam, że wręcz latam na swoim koniu. Gładko wylądowaliśmy za pniem, jednak shire się nie zatrzymał, tylko zaczął biec jeszcze szybciej. Słyszałam jego ciężkie oddechy, jednak wiedziałam, że on to po prostu uwielbia.

<Nathanielu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x