Od Hefai do Carmeli

Szybko się zorientowałam, że Carm wyszła. Więc w sumie wiedziałam, gdzie idzie, eh pewnie to nie jej klimaty. Wyszłam z budynku i poszłam przed siebie tam, gdzie Oakim zaparkował. Stała tam z tym drugim bratem. Eloy czy jakoś tak. Co za imiona, kurde... Gdy tylko się odezwałam, ona się odwróciła.
- Gdzie jedziecie? - od razu spytałam, zakładając ręce na piersiach. A ona tylko lekko się uśmiechnęła.
- Eloy zawiezie mnie do akademii, po czym wróci po was, nie martw się. Dobranoc — powiedziała, odwróciła się i pomachała mi na pożegnanie. Potem już wsiadła do pojazdu, a chłopak go odpalił.
I tyle po niej było. Eh co za pech. Gdy weszłam na taras, już miałam jakiś kubek w dłoni. Usiadłam na murku, a Oakim stanął przede mną.
- Co tam? - spytałam.
- Gdzie jest moja siostra? - spytał.
- Eloy zawiózł ją do Akademika. Ale jak chcesz, to powinien zaraz wrócić po ciebie. - powiedziałam.
- A ty z nami nie jedziesz? - patrzył się to na mnie to gdzieś indziej.
- Zostanę do rana, potem pomogę Mike’owi posprzątać. A ty chcesz już jechać?
- Zaraz wyrwę jeszcze parę dziewczyn i pojadę. Powiem bratu, ok to miłego.
- Pa.
Poszedł sobie do tych dziewczyn, jeszcze trochę siedziałam, po czym poszłam do domu. Chłopaki grali w grę, akurat wyścigi, dobra w nie jestem. Gdy któryś przegrał, zastąpiłam go. I kolejni, z którymi przegrywali. Ja wygrałam, z każdym.
***
Obudziłam się w moim pokoju, u Mike’a w domu. Tak no, mam tam swój pokój, jakieś ciuchy. Czasem u niego mieszkam. Poszłam wziąć prysznic, a że mam w pokoju łazienkę to jest szybciej. Po dwudziestu minutach byłam w pokoju przy komodzie. Wyjęłam fioletową bieliznę. Wyjrzałam za okno, jest w miarę ciepło, ale coś mówi niebo, że będzie padać. Wzięłam z szafy czarne legginsy, koturny też czarne i bluzkę na ramiączkach z falbankami czarno-fioletowymi, oraz na to skórzaną kurtkę. Poszłam się w to ubrać, w łazience zrobiłam mocny wodoodporny makijaż, miałam warkoczyki na całej głowie... A to pewnie za wygraną albo coś innego. I w tym wydaniu wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni po coś do jedzenia, akurat miał składniki na gofry.
- Mike, jesteś?! - krzyknęłam.
- Jestem tutaj, sprzątam, zanim ktokolwiek przyjedzie. Mam składniki na gofry to, jak posprzątamy, to zrobimy. - wzięłam się za sprzątanie.
Już po dwóch godzinach wszędzie było czysto, umyte miałam rączki. Kroiłam owoce, a Mike kładł już gotowe gofry na talerz. Przyozdabiał je lodami, bitą śmietaną, oraz owocami.
Dał mi i siedliśmy przed telewizorem, oglądając film.
***
Po zjedzeniu jeszcze trochę tam posiedziałam, lecz już trzeba było się zbierać. Wzięłam kluczyki do mojego samochodu, który on mi na urodziny kupił i pojechałam na miasto. A bardziej w stronę wyścigów.
Gdy no tam chwilę powiedziałam i tam powygrywałam, wróciłam do akademika. Poszłam do swojego pokoju. Nakarmiłam moje dwie bestie i siedziałam i czekałam, aż zjedzą i przyjdą do mnie.

<Carmela?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x