Od Jess Cd Nicholas

Przyjaciółmi? Chce żebym została jego przyjaciółką? Po tym wszystkim co mu nagadałam, jak się zachowywałam, on chce dać mi szansę? Albo jest odważny, abo głupi. Obstawiałabym raczej tą druga opcję. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk pękającego lodu. Odwróciłam się do chłopaka i zobaczyłam, że miejsce w którym stoi jest mocno zniszczone. Jeśli teraz by się ruszył lód pęknie. Ja zresztą nie byłam w lepszej pozycji.
- Proszę cię... nie rób głupot Jess - odezwał się.
- Co ci tak zależy?! - spytałam. - Nie znasz mnie!
- Chodź tutaj, bo się zabijesz... - powiedziała z... troską?
- A może chcę tego? Nie pomyślałeś?
- Dlaczego miałabyś tego chcieć?
- Bo jestem okropna? Bo moja matka jest wiedźmą? Bo brat ma mnie gdzieś? Bo ojca widuje tylko kilka razy w roku? - powiedziałam. Cierpiałam chyba od zawsze. Ale nigdy nikomu tego nie pokazałam. - Jestem taka sama jak Diabolina, zostałam wychowana tylko przez nią. Na taka samą wiedźmę jak ona. I wiesz co? Jestem z tego dumna. Jestem dumna z tego kim się stałam. Nie potrzebuję ojca. I tak ma nas gdzieś. Przyjeżdżał tylko na nasze urodziny i to nie zawsze. Może i dostawałam co tylko chciałam. Może i miałam najlepszych nauczycieli, ogromną komnatę, ale wiesz co? Od dziecka matka uczyła mnie, żeby być samotnym. Że miłość jest chorobą, na którą choruje 3/4 powierzchni tej planety. To samo tyczy się brata. Walczyłam z nim od dziecka. Dosłownie. Gdy byliśmy mali już trzymaliśmy w rękach miecze. Nie kocham go. On nie kocha mnie. Nie kocham matki. Ona nie kocha mnie. Nie kocham ojca. on nie kocha mnie. I ty mi mówisz, ze kiedyś kogoś pokocham? - zakpiłam sobie w tej chwili. - Wierzysz w cuda, wiesz? Nie jestem w stanie nikogo pokochać. Nie umiem żyć z kimś blisko. I to się nie zmieni. Wiesz co zawsze powtarzała mi matka? "Kochać to niszczyć, a być kochanym to zostać zniszczonym"
Zamilkłam. Chłopak przyglądał mi się w osłupieniu. W jego oczach zobaczyłam łzy. Wzruszył się? A może bał się, że wleci pod lód. Kazałam Alvaro polecieć na brzeg. Tak tez zrobił. Podleciał Do Thundera i usiał na siodle, patrząc na nas. Zamknęłam oczy, a po chwili zawiał bardzo mocny wiatr. Zaczęłam robić ruchy rękoma tworząc magiczny wiatr. Za jego pomocą 'naprawiłam' lód po naszymi stopami i wzmocniłam go.  Później stworzyłam w dłoniach coś na kształt małej galaktyki. Energia zaczęła emitować od moich dłoni, a naokoło nas zaczął oprószyć śnieg. Różowo fioletowo różowy śnieg.  Gdy w końcu przestałam czarować, rozejrzałam się. Byłam dumna ze swojego dzieła. Nicholas stał jak wryty patrząc na to co zrobiłam. Ruszyłam w jego stronę.
- Ale... jak?
- Kocham zaginać prawa fizyki - odparłam, wymijając go.  Gdy tylko weszłam na twardy grunt, zwróciłam się do niego. - Lepiej złaź z lego lodu, bo będziesz soplem.
Nie czekając  ani chwili dłużej ruszył się z miejsca i po chwili był już obok mnie. Ostatni raz spojrzałam na swoje arcydzieło, po czym pstryknęłam palcami i wszystko powoli zaczęło znikać. Kolorowy śnieg, stawał się biały, a lód znowu był popękany. Podeszłam do Thundera i wsiałam na niego. Ruszyłam stępem po ośnieżonej ścieżce, wiodącej w głąb lasu.




Nicholas? Taka z niej mała wiedźma XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x