Miałem załzawione oczy. Podczas gdy Jessica pokazywała mi swoje wspomnienia mgła, która zasnuła mi wcześniej umysł, rozproszyła się. Byłem teraz w pełni świadomy, co robiłem i co miałam zamiar zrobić. Chciałem ją zabić. Nie mogłem uwierzyć, co się ze mną stało. Łzy w końcu wypłynęły mi na policzki. Patrzyłem na Jess, która także roniła łzy. I jej słowa... O tym, że mam pozbawić ją życia. Moja mała biedna Jessica. Wyciągnąłem dłoń, którą delikatnie położyłem na poliku dziewczyny. Jess spojrzała na mnie tymi swoimi zaszklonymi oczami.
- Nigdy tego nie zrobię mała - szepnąłem do niej cicho. - Prędzej siebie pozbawię życia niż ciebie kochanie - przyciągnąłem ją do siebie. Wtuliłem się w nią, cały czas płacząc, a Jessica nie była mi dłużna.
- Tak bardzo cię przepraszam - wyszeptałem jej do ucha. - Wybacz mi, wybacz.
- Cicho głupku - uciszyła mnie. Pociągnęła nosem, co mnie bardziej rozczuliło. Mogłem ją stracić. Moją Jess. - To nie twoja wina.
- Moja Jessico. Moja - wtuliłem twarz w jej szyję. - Gdybym miał mocniejszą psychikę nie zostałbym omotany przez twoją matkę. I nie wyrządził ci krzywdy. O matko. Przeze mnie zabrała ci skrzydła - mocniej ją przytuliłem. - Odzyskamy je ok? Odzyskamy mała - pogłaskałem ją delikatnie po włosach.
Za nami słyszałem jak usiłują się przebić przez lodową barierę do nas. Nie było to łatwe jak widać. Ciszę przerywały niezrozumiałe dla mnie krzyki i dźwięk kruszenia lodu. Nieźle narozrabiałem nie ma co. Mam nadzieję, że mi wybaczą i zrozumieją czemu tak się stało. Z drugiej strony ciekawiło mnie to, jak matka Jessici rzuciła na mnie czar. I w dodatku nie wyczułem jej obecności. Niepokoi mnie to, że nie umiem wykryć jej aury. To tak jakby nie istniała, lub połowicznie była w jednym miejscu. Jeszcze te rany na skórze dziewczyny. Co Diabolina jej uczyniła? Nie chcę jej stracić. I na to nie pozwolę.
- Jess - delikatnie się od niej odsunąłem. - Spójrz na mnie - delikatnie chwyciłem ją za podbródek. - Jesteś dla mnie ważna - spojrzałem jej w głęboko w oczy. Ona z resztą też na mnie patrzyła. - Tylko prozę nie złość się - wyszeptałem do niej. Powoli się do niej pochyliłem i pocałowałem. Pocałowałem jej miękkie wargi, wlewając w tą czynność wszystkie moje uczucia do niej.
<<Jess?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz