Może się zaprzyjaźnimy albo zostaniemy tylko znajomymi ewentualnie wrogami. Choć ostatniej opcji raczej bym nie chciał spełniać. Takie myśli przemykały mi po głowie, gdy jechałem na Sam za Jessicą. Powiem szczerze, że zaskoczyła mnie ostatnia wypowiedź dziewczyny. Nikt nie okazał jej miłości? To trochę smutne. Nie trochę, a nawet bardzo smutne, ale jeśli ona ma brata i to w dodatku starszego to czy to czy on nie okazuje jej miłości braterskiej? Ja nie mam rodzeństwa, tak się domyślam. Rodzeństwo powinno się kochać, ale nie wiem, jak jest pomiędzy Jess, a jej bratem. Mam nadzieję, że go kiedyś spotkam. Moje myśli przerwało mi donośne rżenie Sam, która nagle się zatrzymała, a ja omal nie przeleciałem nad jej głową. Rozkojarzony zaistniałą sytuacją rozejrzałem się dookoła, lustrując otoczenie.
- Jess! - zawołałem do niej. Dziewczyna zsiadła ze swojego piekielnego konia i właśnie teraz kierowała się nad brzeg jeziora, przy którym się znaleźliśmy. Oczywiście nie zwróciła na mnie uwagi.
Pospiesznie zsunąłem się z Sam, puszczając luźno wodze. Wiem, że moja przyjaciółka nigdzie nie odejdzie be zemnie.
- Co ty robisz co? - przyspieszyłem kroku, widząc jak dziewczyna, wchodzi na lód. - To nie jest dobry pomysł Jess - stanąłem przy samej krawędzi, dziewczyna była oddalona ode mnie jakieś trzy metry.
- Co ty tam znowu mruczysz? - nic sobie nie robiąc z mojego niepokoju, stanęła w miejscu i zaczęła tak jakby podziwiać widoki?
- Jess! Złaź stamtąd - kolejny raz upomniałem dziewczynę. Widać, że na daremno. - E! Sroko, czy czym tam jesteś. Może nakłonisz swoją koleżankę, aby zeszła z tego zakichanego zamarzniętego jeziora, co?
Alvaro skierował na mnie swój łebek, donośnie kracząc i rozstawiając skrzydła. Jakby mi mówił "Koleś nie obrażaj mnie. A jakbyś nie zauważył, jestem ptakiem, więc za wiele nie zdziałam w tej postaci".
- Jessica! Sama mi przed chwilą mówiłaś, że zachowuje się jak dzieciak, a teraz wchodzisz na lód, który w każdej chwili może pęknąć pod tobą - zrobiłem kilka niepewnych kroków w jej stronę, jednak byłem bardzo blisko brzegu.
- Dramatyzujesz - po raz pierwszy widziałem, jak się uśmiechnęła, Bardziej bym się ucieszył, gdyby był to uśmiech szczęścia niż politowania. Ale cóż... Może lepsze, że w ogóle go dostałem w tak krótkim czasie?
- Nie posłuchasz mnie co? - westchnąłem przeciągle. - Czemu jesteś taka uparta jak osioł?! - wykrzyknąłem w jej stronę. - Wiem, że się nie znamy. Wiem, że zachowuje się jak dzieciak, ale proszę cię o jedną rzecz. Chce, tylko abyś zeszła z tej tykającej bomby, która zaraz może wybuchnąć.
- Nie przesadzaj - machnęła na mnie ręką i jakby nic się nie stało, zaczęła sobie spacerować po zamarzniętym jeziorze. - Serio zachowujesz się jak dzieciak. Nie umiesz się bawić.
- Już wole być dzieciakiem niż kostką lodu - wysyczałem przez zęby, robiąc kilka gwałtownych kroków w kierunku Jessici. - Umiem się bawić do jakiegoś momentu. Wiem, kiedy spasować.
- I tym się różnimy drogi Nicholasie - zmierzyła mnie uważnie wzrokiem, po czym się cicho zaśmiała. - Ja osiągam wszystko, co sobie wymarzę, a ty mi jakoś w tym nie przeszkodzisz.
- Ja nie, ale kiedy poznasz osobę, w której się zakochasz, co wtedy zrobisz, co? Powiesz jej, że ma się nie wtrącać? Że to nie jest jej sprawa? - z każdym kolejnym krokiem byłem bliżej Jess. Słyszałem, jak pod moimi butami chrzęści śnieg. - Chce, abyś została moją przyjaciółką. Potem zobaczymy, co się z tego rozwinie - spojrzałem w jej brązowe oczy i szczerze się uśmiechnąłem. Ostatnie co usłyszałem to dźwięk pękającego lodu...
<Jess? Co dalej? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Drama xd? Czy coś innego? ( ͡° ͜ʖ ͡°) >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz