<Meg? xd>
Od Luizy do Meg
Szukam!- zawołałam, jednocześnie odwracając się do tyłu i rozglądając na
boki. Gdzie on może być... Głupie pytanie. Dokładnie na wprost siebie
mogłam ujrzeć dużego konia chowającego się za chudym drzewem. Chyba
brzozą... Cicho westchnęła, zakładając ręce na piersiach. -Wcale ciebie
nie widać, Alex- zwróciłam uwagę wałachowi, który udawał, że mnie nie
widzi. -Ile raz mam ci mówić, że jesteś za duży, by chować się za tak
cienkim drzewem- pokręciłam głową, po czym zaczęłam powoli podchodzić do
Alexandra. -Ale cię kocham- wyszeptałam w jego stronę, po czym go
cmoknęłam. Shire odwrócił ode mnie łeb i głośno wypuścił powietrze, na
co lekko się uśmiechnęłam. Ukucnęłam na ziemi i spojrzałam na małego
dalmatyńczyka, który chował się za lewą nogą konia. -Ciebie Kirito
też widać- jemu również zwróciłam uwagę. Wyprostowałam się i głośno
westchnęłam. -Dziwię się, że ciągle chcecie się bawić w chowanego, mimo
tego, że ciągle przegrywacie...- powiedziałam, przejeżdżając ręką po
szyi Alexa. Niedziela... Idealny dzień na zabawę w chowanego ze
szczeniakiem i koniem. Naprawdę... Nie było tyle śniegu, co dwa dni
temu, jednak moja prognoza pogody w telefonie mówiła, że śnieg powinien
jeszcze spaść. Wałach odszedł od drzewa i ustawił się do mnie bokiem.
Znowu westchnęłam, po czym zgarnęłam szczeniaka w dłonie, usadowiłam go
przy siodle, a sama wdrapałam się na grzbiet Alexandra. Po chwili
siedziałam wygodnie w siodle, jedną ręką trzymając wodze a drugą
dalmatyńczyka, by nie spadł przypadkiem. -Nie szalej, Mały- powiedziałam
do shirera, na co ten prychnął, przez co się zaśmiałam. Koń ruszył. Powoli, stępem, by ani mnie, ani Kiritowi
nic się nie stało. Minęło kilka minut, gdy dotarliśmy na skraj lasu,
gdzie dalej rozciągała się łąka. Z daleka dostrzegłam cień jakiegoś
człowieka. Powoli zsiadłam z Alexa, mówiąc mu i szczeniakowi, by zostali
na miejscu. W sumie to powiedziałam to tylko do wałacha. Kirito
nawet jakby chciał zejść, to by nie mógł. Chyba że skoczy z prawie
dwóch metrów na ziemię, co jest trochę niemożliwe. W sumie to nikt nie
wie, co może siedzieć w jego małej główce... Zaczęłam iść w stronę, jak
się okazało, dziewczyny. W pewnym momencie odwróciła się w moją stronę.
Czy ona... Stanęłam nieruchomo. Ona jest w krótkich spodenkach??
Przecież jest zima... Potrząsnęłam głową, po czym znowu ruszyłam w
stronę nieznajomej. -Nie jest ci za zimno w krótkich spodenkach?-
spytałam, gdy byłam wystarczająco blisko. Dziewczyna przekrzywiła lekko
głowę, intensywnie na mnie patrząc. Mam coś na twarzy..?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz