Od Samuel'a CD Alice

Odetch­ną­łem z ulgą kiedy dobiegł koniec zajęć. Odetch­ną­łem z ulgą i wysze­dłem z sali razem z innymi. Wszy­scy oczy­wi­ście skie­ro­wali się do swo­ich pokoi. Ja jed­nak posta­no­wi­łem pójść do stajni i spraw­dzić co tam z Bur­bonem.
Rże­nie koni oraz stu­ka­nie było nieodłącznym elementem tego budynku. Westchnąłem głęboko i uśmiechnąłem się do siebie. Tak mój przyjaciel jest tutaj. Dźwięk końskich kopyt obijających się o ściany boksu stawał się coraz głośniejszy, kiedy się zbliżałem. Zatrzymałem się przed stanowiskiem ogiera. Od razu się uspokoił. Wystawił łeb w moim kierunku i zaczął szturchać mnie pyskiem w dłoń. Pogłaskałem go, po czym i udałem się do siodlarni po uwiąz. Burbon trochę się ze mną podroczył, nim przypiąłem uwiąz do kantara. W końcu jednak się udało i zaprowadziłem na wybieg. Na szczęście był on pusty. Ogierowi bardzo się to spodobało. Jak tylko go odpiąłem od razu, a ten od razu ruszył galopem wzdłuż ogrodzenia. Zamknąłem bramkę i oparłem się o nią. Zacząłem obserwować wierzchowca. Stałem tak chwilę, po czym ruszyłem przed siebie. Nie miałem żadnego pupila z wyjątkiem konia. Tak więc nie musiałem się przejmować tym czy trzeba go nakarmić, wyprowadzić itp.
Wyciągnąłem z kieszeni słuchawki z telefonem, włączyłem swoją ulubioną playlistę. Po czym wyciągnąłem jednego papierosa z paczki i odpaliłem go. Schowałem wszystko do kieszeni. W dłoni jedynie został mi papieros.
Nogi zaniosły mnie do parku. Po drodze minąłem kilka osób z psami. Teraz tylko na spacery wychodzi się, bo trzeba wyprowadzić czworonoga... Dla mnie było to bardzo dziwne podejście do życia. Kiedy ostatnia piosenka się skończyła, do moich uszu dobiegły krzyki. Wyciągnąłem słuchawki i rozejrzałem się dookoła. Kilka metrów ode mnie na ziemi leżała dziewczyna i darła się wniebogłosy. Wokół niej stała grupa kaczek. Byłem zbity z tropu, bo nie wiedziałem o co tak dokładnie jej chodzi. Podszedłem do niej, po drodze wyciągając kanapkę. Pokruszyłem chleb i odrzuciłem w przeciwną stronę od dziewczyny.
- Czy wszystko w porządku? - Spytałem, kiedy ptaki odeszły. Nieznajoma spojrzała na mnie, była w szoku.
- Chyba tak. - Zaczęła się podnosić, a ja podałem jej rękę. Przyjęła pomoc. - Dzięki, że je odgoniłeś.
- Nie ma za co. Co one Ci zrobiły? - Przeniosłem spojrzenie na kaczki, które spokojnie sobie jadły chleb w oddali.
- Boję się ich... - Westchnęła.
- W sumie każdy ma jakieś lęki. - Na mojej twarzy znowu pojawił się tajemniczy uśmiech.
- Ty znasz moją słabość, a jaka jest Twoja? - Zapytała.
- Pozwól, że to zostanie już moją tajemnicą. - Spojrzałem jej głęboko w oczy. - Wybacz, ale będę musiał już iść. Do zobaczenia.
- Czekaj.
- Tak? - Odwróciłem się.
- Jak masz na imię?
- Samuel. A Ty?
 Alice?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x