Od Jess Cd Nicholas

Po pewnym czasie próbowania wejścia do środka, Nicholasa chyba się poddał. Nie słyszałam go już, a wręcz miałam wrażenie, że sobie poszedł. Ze łzami w oczach podeszłam do drzwi. Usunęłam ciernie i otwarłam je. Nikogo nie było. Odetchnęłam z ulga i na ścianie obok drzwi mojego pokoju namalowałam grafitti. Niech każdy omija ten pokój szerokim łukiem. Westchnęłam i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku usiłując jakoś uspokoić. Wytarłam łzy z twarzy i przeczesałam ręka włosy. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Nagle do moich uszu dobiegł odgłos pukania w szybę. Nie ruszyłam się jednak, żeby sprawdzić co to.
Grafitti na ścianie
- Jess - usłyszałam znajomy głos a potem ponowne pukanie w okno. - Wiem, że tam jesteś księżniczko i masz mnie wpuścić - księżniczko? na za dużo sobie pozwalasz Nicholasie - Porozmawiajmy na spokojnie, ok? - spytał, ale ja nie miałam ochoty odpowiadać na jego pytanie. - Jess. Zaraz odmrożę sobie palce u rąk i nóg. W dodatku twoja magia mnie trochę poharatała. Nie chcesz chyba, mieć mnie na sumieniu jak zaraz tu wyzionę ducha? No, chyba że mam robić jako gargulec na tym parapecie lub lodowa rzeźba.
Mimowolnie zaśmiałam się na wyobrażenie zamarzniętego chłopaka na moim parapecie. I mimo iż miałam wielka ochotę patrzeć jak siedzi na tym mrozie i cierpi, nie zrobiłam tego. Cholerne geny ojca kazały mi wpuścić go do środka. Machnęłam ręka i słyszałam jak okno otwiera się a postać siedząca za nim wpada na podłogę z głuchym łoskotem. Zamknęłam okno kolejnym ruchem ręki. Przetarłam napuchnięte oczy i usiadłam na łóżku. Włosy zasłaniały moją twarz, więc chłopak nie miał możliwości chociaż na chwilę dostrzec mój nastrój. Siedziałam po turecku patrząc się na swoje dłonie.
- Jess... - usłyszałam cichy głos chłopaka. Chciał chyba do mnie podejść, ale Alvaro zagrodził mu drogę. Machnęłam dwoma palcami zmieniając kruka z jaguara. - Ej no weź... Pogadajmy...
Skierowałam palec na drzwi, które po chwili się otwarły. Alvaro wypchała mojego nieproszonego gościa za drzwi. Ja też wstałam i zeszłam z łóżka kierując się do drzwi. Musiałam zrobić coś co zawsze stawiało mnie na nogi. Zabrałam z szafy dość spory plecak i nałożyłam go sobie na plecy. Następnie wyszłam z pokoju i idąc korytarzem zamknęłam je ruchem dłoni, a drugim zmieniłam Alvaro ponownie w kruka. Od razu usłyszałam kroki Nicholasa. Złapał mnie za dłoń, ale syknął z bólu. Odwróciłam się do niego i dotknęłam miejsca, w których istniały rany lecząc je.
- A teraz łaskawie się odwal - powiedziałam drżącym głosem.
Odwróciłam się i ruszyłam na dach. Matko co się ze mną dzieje? Jeszcze nigdy w życiu nie płakałam! Nigdy nie okazałam przed nikim słabości! A teraz co?! Wystarczył jeden dzień! Jeden chłopak! I stałam się mięczakiem!
- Jessica! - nie odwróciłam się na dźwięk głosu Nicholasa. Otwarłam drzwi na dach i odsunęłam się lekko pod siła naporu wiatru. Jednak szybko wyszłam na świeże powietrze. - Co ty chcesz zrobić?! - otwarłam suwak plecaka a z niego wyleciały czarne skrzydła*, które po chwili zrosły się z moim ciałem. Żwawym krokiem podążałam do krawędzi. - JESSICA!!!
Nim chłopak zdążył zareagować, zrobiłam rozbieg i skoczyłam. Ubrana byłam tylko w czarny podkoszulek, spódniczkę z leginsami i trampki. Wiatr dostałam się pod ubrania, drażniąc moją wrażliwą skórę. Skrzydła miałam złożone, gdy leciałam w dół, ale nad ziemie rozłożyłam je, hamując tak, by odbić się od ziemi. Gdy byłam prawie przy dachu zauważyłam Nicholasa patrzącego z przerażeniem w dół. Gdy minęłam go, zatoczył się do tyłu pod wpływem wiatru. Zrobiłam korkociąg, obejmując się skrzydłami i lecąc jak pocisk. Potem rozłożyłam skrzydła i powoli zleciałam niżej, lądując na dachu budynku. Otrzepałam skrzydła i złożyłam je. Usiadłam na krawędzi i już po chwili usłyszałam za sobą kroki.
- Nie podchodź do mnie dobrze ci radzę - powiedziałam nawet na niego nie patrząc. opatuliłam się skrzydłami i patrzyłam na padoki na obok stajni.




Nicholas?
*takie jakie miała Diabolina w filmie 'Czarownica'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x