Od Natalie Cd Fytch

Jak co ranka obudziłam się o 5 rano. Niechętnie wyłączyłam budzik i wygramoliłam się z łóżka. Skierowałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Umyłam włosy a następnie nałożyłam na nie odzywkę, poczekałam chwilkę, po czym znowu spłukałam. Wysuszyłam je, rozczesałam i spięłam w kok. Następnie ubrałam się w strój do ćwiczeń Jasnoróżowe rajstopy, zwiewną spódniczkę i lekko niebieski top. Na to ubrałam spodnie i kurtkę. Wzięłam telefon i klucze, po czym ruszyłam do stajni, żeby zająć się Camino. Gdy tylko tam weszłam powitało mnie rżenie koni. Szłam między boksami aż zobaczyłam jednego chłopaka śpiącego  na sianie. Zaśmiałam się i poszłam do siodlarni po szczotki mojej klaczy. Wróciłam, położyłam je obok boksu i weszłam do środka, informując konia zanim otwarłam boks. Powitała mnie radosnym rżeniem. Zaczęłam ja starannie czyścić. Gdy kończyłam już czyścić jej kopyta, usłyszałam głos jakiegoś chłopaka
- Znowu zasnąłem? - słyszałam jak klepie konia. - Czemu mnie nie obudziłeś?
Schowałam kopystkę do pudełka i odezwałam się.
- Wreszcie się obudziłeś - powiedziałam z uśmiechem. - Najwyższa pora.
- Gdzie jesteś? - mruknął chłopak. - Kim jesteś?
- Twoim sumieniem - odparłam myśląc, że za chwilę wybuchnę śmiechem. - Jestem w twojej głowie.
Chwila ciszy, po czym usłyszałam, jak wychodzi z boksu i kieruje się w stronę boksu mojej klaczy. Ja tymczasem kończyłam czesać Camino ogon. Odwróciłam się, żeby schować szczotkę do pudełka. Teraz dopiero zobaczyłam dokładnie chłopaka. Opierał się o drzwi boksu.
- O nie odkryłeś, że nie jestem twym sumieniem! - powiedziałam udając rozpacz.
- Me sumienie jest tam gdzie powinno! - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Jesteś tego pewien? - powiedziała poważnie, lecz po chwili uśmiechnęłam się do niego.
Przeprosiłam go i wyszłam z boksu. Klacz podeszła do nas i wychyliła łeb. Pogłaskałam ją.
- Potem pojedziemy na przejażdżkę - powiedziałam całując ja lekko w chrapy. - Teraz idę na trening.
- Co trenujesz? - zaciekawił się chłopak.
- Balet - odparłam głaszcząc klacz. - Moją mamą jest Odetta. Kojarzysz ją?
- Tak, wiem kto to.
- A twój rodzic? - spytałam całując klacz po chrapach.
- Królowa Kier - zastygłam w bezruchu. "Ściąć o głowę!" Matko.. wzdrygnęłam się. - Nie jestem nia, spokojnie. - powiedział jakby czytał mi w myślach.
- To dobrze.
Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem Natalie, a ty jak masz na imię? - spytałam patrząc mu w oczy.
- Fytch - powiedział z grymasem na twarzy
- Ładnie - odparłam. - Ale takie... nietypowe.
- No wiem - odparł i westchnął.
- Chciałbyś iść ze mną do miasta na sale prób? Zobaczysz jak tańczę i ocenisz, co?
- Nie znam się na balecie, ale... zgoda.
- To fajnie - posłałam mu uśmiech i zaniosłam pudełko na szczotki na swoje miejsce, po czym wróciłam do chłopaka, który głaskał Camino po czole.




Fytch?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x