Od Jean-Pierre'a CD Kitai

Wziąłem książkę do rąk przejeżdżając kilka razy po jej śliskiej okładce. Krew na wyciągniętej do błyszczącego, pełnego gwiazd nieba miała mocny, rdzawy kolor, na którego sam widok robiło mi się niedobrze, więc odwróciłem tom obserwując jego tylną część, próbując skupić się na małych literkach opisujących w skrócie fabułę książki, chociaż Kitai przed chwilą mi ją streściła. Faktycznie, sam pomysł na inne niż pozytywne zakończenie zaciekawił mnie na tyle, że wsunąłem palec między kartki i z przymkniętymi oczami wybrałem losową stronę. Po kilku zdaniach byłem pewny, że książka jest warta przeczytania, opisy były bardzo realistyczne i prawdziwie napisane, jakby autor widział to wszystko na własne oczy; ale zresztą to właśnie mówiła mi dziewczyna przed chwilą. Zamknąłem okładkę kładąc tom delikatnie na stole.
- Trudno mi cokolwiek o niej powiedzieć, jako, że jej nie czytałem, ale- zacząłem powoli sięgając niepewnie po kubek ciepłej herbaty; miałem wrażenie, że w jakiś sposób Kitai namawia mnie do mówienia, chociaż nic nie powiedziała. – wydaje się naprawdę ciekawa. Rzeczywiście, jest naprawdę mało książek, które nie mają szczęśliwego zakończenia. Fabuła jest naprawdę interesująca, dość mroczna na książkę fantasy, ale na pewno wciągająca. Nie czytam dużo książek tego typu, w sensie fantastycznych, ale ta wydaje się być naprawdę ciekawa.
Kitai przytaknęła podnosząc kubek do ust. Ja też wziąłem swój w dłonie ignorując ciepło wręcz palące moją skórę. Herbata była gorzka, ciemna i gorąca; parząca mnie lekko w język i gardło, ale ignorowałem to napawając się ciepłem naparu. Mimowolnie zwróciłem wzrok na książkę leżącą między nami, po środku blatu. Patrzenie na okładkę wzbudzało we mnie lekkie obrzydzenie, ale również ciekawość; dopiero kiedy poczułem metaliczno-gorzki smak na języku odwróciłem wzrok od zakrwawionej dłoni próbując znaleźć jakiś inny punkt zaczepienia.
Spojrzałem za okno. Na dworze było już całkowicie ciemno, nie wydawało mi się, że może się jeszcze ściemnić. Białe płatki śniegu wirowały na wietrze, niektóre zatrzymując się na oknie, inne opadając na ziemię, powiększając spore już zaspy po dwóch stronach drogi, śnieżąc także jej środek. Zacisnąłem dłonie na kubku odwracając wzrok od zimy na zewnątrz, na której widok przeszedł po moim ciele lodowaty dreszcz. Spojrzałem na Kitai, która patrzyła na miejsce gdzieś pomiędzy mną a książką na stole. Miałem ochotę dowiedzieć się o dziewczynie jeszcze więcej, skoro lubi czytać, może mamy jeszcze jakieś wspólne zainteresowania?
Trzy czwarte populacji lubi czytać, to nie jest nietypowe hobby.
Potrząsnąłem mimowolnie głową zaciskając dłonie tak mocno na kubku, że moje palce zbielały. Dopiero po chwili rozluźniłem mięśnie biorąc głęboki oddech. Podniosłem jeszcze raz wzrok na dziewczynę, obserwując ją. Kitai wyglądała na dobrego człowieka, kogoś, komu mógłbym kiedyś spokojnie zaufać, nawet jeżeli miała wcześniej problemy z agresją. Nie byłem pewny, czy zawieranie znajomości z kolejną złamaną wcześniej osobą o ciężkim dzieciństwie był dobrym pomysłem, ale i tak dziewczyna wyglądała, i jak na razie zachowywała się jak o wiele silniejsza osoba. I fizycznie i psychicznie.
Wyciągnąłem dłoń w stronę tomu, ale nie na tyle, by móc go dotknąć. Czemu nie, i tak nie masz czego czytać.
- Mógłbym pożyczyć tę książkę? – wskazałem na nią palcem chociaż to było oczywiste, że chodziło mi o „Za Gwiazdą Światła”, innych lektur nie było na stole. Kitai wzięła powoli łyk herbaty spoglądając na okładkę. Odbijało się w niej światło lampy z sufitu, tworząc przebłysk w miejscu, gdzie dłoń była zakrwawiona, co ułatwiało mi spokojne patrzenie na tom. – Oddam ją nienaruszoną, obiecuję, i to nawet za kilka dni. Dbam o książki, szanuje je, tym bardziej, jak nie należą do mnie.
Dziewczyna chwilę obserwowała mnie i przedmiot leżący na stole popijając powoli herbatę. Po jakimś czasie, który miałem wrażenie, że trwał kilka godzin albo sekundę, sam nie byłem pewien, Kitai przytaknęła. Uśmiechnąłem się mimowolnie przesuwając powoli książkę w swoją stronę, jej zimna, śliska okładka przypomniała mi o chłodzie na zewnątrz, od którego uciekliśmy kilka, kilkanaście minut temu. Siedzieliśmy chwilę w komfortowej ciszy. Rzadko z kim w całym swoim życiu mogłem z kimś po prostu przebywać, nic nie mówiąc, nic nie robiąc, po prostu być, i czuć, że dana osoba mnie rozumie. Ciepło z gorącej herbaty rozlewało się coraz bardziej po moim ciele z każdym łykiem, jej gorzkość pobudzała mnie lekko, chociaż i tak czułem wiszące nade mną ogromne zmęczenie. Wiedziałem, że i tak nie uda mi się dzisiaj zasnąć, więc wyprostowałem się próbując zainicjować rozmowę z Kitai, bo hej, nie ma się czego bać, prawda? W końcu powiedziała, że nie jestem dla niej już tak bardzo obcą osobą. Miała rację, w końcu każde z nas praktycznie wypluło z siebie swoje dzieciństwo, poza tym spędziliśmy parę dobrych godzin w swoim towarzystwie, od uderzenia dziewczyny przeze mnie do jej pożyczającej mi książkę. Na samo wspomnienie tego, jak poznaliśmy się z Kitai, z moich ust wymknęło się ciche parsknięcie. Dziewczyna spojrzała na mnie podnosząc brwi.
- Przypomniało mi się, jak się poznaliśmy, wcześniej. – powiedziałem szybko czerwieniąc się, ale blondynka nie wyśmiała mnie ani nic w ten deseń, więc wziąłem głęboki oddech, chociaż i tak zaśmiałem się pod nosem, więc wypuściłem mimowolnie całe powietrze, które próbowałem wciągnąć w płuca. – Nigdy nie spodziewałem się, że osoba, której rozbiłem nos, mogłaby tego samego dnia pożyczać mi książkę, ba, pozwalać siedzieć w tym samym pomieszczeniu.
Kitai uśmiechnęła się niepewnie, ja odpowiedziałem jej tym samym, biorąc książkę w dłoń. Cała odwaga, którą miałem kilka sekund wcześniej wyparowała zastępując puste miejsce skręcającym lękiem i niepewnością.
Miałem wrażenie, że zasnę przy stole, więc wziąłem jeszcze jeden łyk letniej już, gorzkiej herbaty. Książka wydawała się być masywniejsza niż poprzednio, przeciążała moją rękę, miałem wrażenie, że jest dwa razy grubsza, a może to zmęczenie? W końcu podróż do Akademii nie należała do najprzyjemniejszych, jeszcze ten stres…
- Jeżeli chcesz, mógłbym pożyczyć ci jakąś moją książkę, tak w zamian. Mam dość mało fantasy, ale znajdzie się coś science-fiction, może jakiś kryminał, kilka thrillerów i tomiki poezji. Oczywiście nie musisz, jak nie chcesz. – zacząłem paplać nerwowo obracając „Za Gwiazdą Światła” w dłoniach, próbując stłumić niepokojące myśli buszujące w mojej głowie. – Jeszcze ich nie wypakowałem, jest szansa, że kilku nie wziąłem , pisałem do matki, bo zapomniałem kilku rzeczy, ale zawsze mogę ci dać jedną z książek za kilka dni, jeżeli chcesz, oczywiście nie musisz, jak nie chcesz. – powtórzyłem skupiając wzrok na okładce książki w moich rękach. Naprawdę nie miałem ochoty iść do swojego pokoju, dopiero w połowie monologu zorientowałem się, że sam wprowadzam się na bardziej niepewne grunty; miałem wrażenie, że zatapiam się w wodzie na którą sam się wrzuciłem, jeszcze dobrowolnie, bo to ja zacząłem mówić. Miałem nadzieję, że dziewczyna zrozumie, że nie mam żadnych chęci na opuszczanie pokoju, w którym byłem. Wziąłem kolejny łyk herbaty, zaciskając palce na kubku, próbując skupić się na spokojnym popijaniu naparu.


Kitai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x