Leżałem na łóżku w moim pokoju. nieobecny wzrok miałem utkwiony w suficie. W mej głowie kołatało się mnóstwo myśli. Najwięcej dotyczyło Blue. Zastanawiałem się co teraz się z nią dzieje. Miałem nadzieję, że była bezpieczna... Że w końcu uda mi się ją odnaleźć. Może powinien jeszcze raz przeszukać cały budynek. Już zacząłem w głowie układać sobie nowy plan poszukiwać. Nagle moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Powoli podszedłem do nich i otworzyłem je. Stała tam Angelika. Ciekawe po co tutaj przyszła...
- Znalazłam twoją zgubę - powiedziała, a suczka wychyliła się zza drzwi.
Widząc moją osobę momentalnie wyrwała się. Wskoczyła na mnie przez co upadłem na ziemię, a suczka wesoło merdając ogonem lizała moją twarz. Na moich ustach momentalnie pojawił się szeroki uśmiech. Tak bardzo się martwiłem o nią. Na szczęście znalazła się. Tak bardzo się cieszyłem, że nic się nie stało. Po kilku minutach Blue w miarę się uspokoiła i mogłem wstać z ziemi. Ściągnąłem z jej szyi luźno zwisający sznur. Dalej głaszcząc suczkę odwróciłem się w stronę drzwi. Nadal stała tam Angelika nic się nie odzywają.
- Dziękuję - powiedziałem patrząc w jej oczy. - Tak bardzo jestem ci wdzięczny. Nie wiem co bym zrobił jakby Blue się nie odnalazła.
- Nie ma sprawy. Po prostu znalazłam ją w stajni i postanowiłam przyprowadzić do ciebie - wzruszyła ramionami.
- Na prawdę jestem ci wdzięczny - powiedziałem i zrobiłem krok do przodu. Przytuliłem dziewczynę dziękując. Zaraz jednak odwróciłem się z powrotem w stronę suczki. - A z tobą moja droga się później rozmówię. Nie dość, że uciekłaś to jeszcze zawędrowałaś aż do stajni. A co jakby coś ci się stało?
Blue jakby rozumiejąc opuściła ogon i uszy. Lekko skuliła się w sobie. Patrzyła na mnie "szczenięcym" wzrokiem. Westchnąłem i pogłaskałem ją po łbie. Ta od razu się rozchmurzyła. Na nią to się na prawdę nie da długo gniewać.
- Na prawdę nie wiem jak ci mogę podziękować - ponownie zwróciłem się do Angeliki. - Może... Może weszłabyś? Na herbatę. Mam jej całkiem spory zapas dzięki wujkowi. Szalony Kapelusznik nigdy nie wypuściłby mnie do akademii bez tego. Ma chyba jakiegoś fioła na punkcie herbaty.
Angelika?
- Znalazłam twoją zgubę - powiedziała, a suczka wychyliła się zza drzwi.
Widząc moją osobę momentalnie wyrwała się. Wskoczyła na mnie przez co upadłem na ziemię, a suczka wesoło merdając ogonem lizała moją twarz. Na moich ustach momentalnie pojawił się szeroki uśmiech. Tak bardzo się martwiłem o nią. Na szczęście znalazła się. Tak bardzo się cieszyłem, że nic się nie stało. Po kilku minutach Blue w miarę się uspokoiła i mogłem wstać z ziemi. Ściągnąłem z jej szyi luźno zwisający sznur. Dalej głaszcząc suczkę odwróciłem się w stronę drzwi. Nadal stała tam Angelika nic się nie odzywają.
- Dziękuję - powiedziałem patrząc w jej oczy. - Tak bardzo jestem ci wdzięczny. Nie wiem co bym zrobił jakby Blue się nie odnalazła.
- Nie ma sprawy. Po prostu znalazłam ją w stajni i postanowiłam przyprowadzić do ciebie - wzruszyła ramionami.
- Na prawdę jestem ci wdzięczny - powiedziałem i zrobiłem krok do przodu. Przytuliłem dziewczynę dziękując. Zaraz jednak odwróciłem się z powrotem w stronę suczki. - A z tobą moja droga się później rozmówię. Nie dość, że uciekłaś to jeszcze zawędrowałaś aż do stajni. A co jakby coś ci się stało?
Blue jakby rozumiejąc opuściła ogon i uszy. Lekko skuliła się w sobie. Patrzyła na mnie "szczenięcym" wzrokiem. Westchnąłem i pogłaskałem ją po łbie. Ta od razu się rozchmurzyła. Na nią to się na prawdę nie da długo gniewać.
- Na prawdę nie wiem jak ci mogę podziękować - ponownie zwróciłem się do Angeliki. - Może... Może weszłabyś? Na herbatę. Mam jej całkiem spory zapas dzięki wujkowi. Szalony Kapelusznik nigdy nie wypuściłby mnie do akademii bez tego. Ma chyba jakiegoś fioła na punkcie herbaty.
Angelika?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz