Dziś był dzień, w którym miałam się wyprowadzić do akademii, która znajduje się na wyspie. Akademii była dla osób takich jak ja, czyli które mają rodziców, którzy umieją posługiwać się magią i tym podobne. Razem ze mną miała jechać moja klacz - Avalon. Wszystko już miałam i byłam przygotowana do podróży.
~Po podróży~
W końcu razem dotarłyśmy do akademii. Założyłam dla Avalon uzdę i powędrowałam z nią do stajni, która znajdowała się za akademią. Jej boks miałam rozpoznać po tabliczce, która powinna widnieć na drzwiach z imieniem konia. Odprowadziłam ją na miejsce i dałam małą przekąskę - jabłko. Przytuliłam jej głowę i opuściłam stajnię. Poszłam po swoje bagaże, a potem pokierowałam się w stronę akademii, aby się rozpakować. Potem dostałam klucz z numerem 4. Wzięłam rączkę od walizki i zaczęłam szukać drzwi z odpowiednim numerem. W końcu je znalazłam i nie było tak trudno. Włożyłam kluczyk do zamka i go przekręciłam, otwierając przy tym drzwi do przodu. Pokój był a prawdę ładny i co najważniejsze czarno - biały. Miałam wielkie okna z widokiem na tereny akademii. Sporo półek i duże białe łóżko. Wiedziałam, że były pokoje dwuosobowe, trzyosobowe, a nawet czteroosobowe. Ja jednak wolałam zamieszkiwać pokój sama i z nikim go nie dzielić. Poszłam wziąć prysznic. Po kąpieli założyłam czarne spodnie, bluzkę i czarną bluzę z kapturem. Postanowiłam, że pójdę zwiedzić resztę akademii. Otworzyłam drzwi, ale te odskoczyły w moją stronę kogoś uderzając i usłyszałam tylko głośne "Auć". Szybko zajrzałam za drzwi i zobaczyłam chłopaka, który siedzi na podłodze trzymając się za nos, który krwawił. Przestraszyłam się i podbiegłam do niego.
- Nic ci nie jest? - zapytałam zaniepokojona stanem chłopaka
- Po za tym, że krwawi mi nos to nic - powiedział spoglądając na mnie
- Chodź do mojego pokoju opatrzę ci to - powiedziałam
Chłopak wstał, a ja zaczęłam prowadzić go do pokoju. Nie byłam lekarką, ale nie mogłam go tak przecież zostawić.
William? Sorry za nos XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz