Stanąłem przed najbliższą apteką. Wszedłem do niej i podszedłem do lady. Stała tam wysoka dziewczyna z blond włosami związanymi w kitkę.
- Poproszę maść na oparzenia - powiedziałem od razu.
- Przykro mi, ale skończyła się. Mamy jedynie specjalną piankę na oparzenia - odpowiedziała obojętnie. Dopiero teraz zauważyłem, że żuła gumę.
- Poproszę - mruknąłem jedynie.
Po chwili miałem już potrzebną mi rzecz i wracałem do akademii. Oczywiście rodzice nie zostawili mi żadnego środka transportu i musiałem iść na nogach. Ale cóż... Dam radę. Po około pół godzinie byłem na miejscu. Szybkim krokiem przemierzałem korytarze budynku mieszkalnego. W końcu dotarłem pod drzwi mojego pokoju. Wszedłem do niego. Widok jaki zastałem był... niecodzienny? To chyba było odpowiednie słowo. Mianowicie. Angelika leżała na łóżku i spała wraz z Blue przytuloną do niej. Pewnie większość osób pozwoliłaby jej dalej spać, ale cóż... Nie jestem jak wszyscy. Postanowiłem ją obudzić. Niech sobie śpi, ale to dopiero po użyciu spreju na oparzenia. Podszedłem do niej i lekko potrząsnąłem ramionami. Zero reakcji. Poklepałem ją po policzku. Także nic. W końcu - po wielu nieudanych próbach - postanowiłem podjąć radykalne środki. Poszedłem do kuchni skąd zabrałem szklankę. Następnie nalałem do niej zimnej wody. Wszedłem do pokoju i odłożyłem to na szafkę. Mimo wszystko nie chciałem mieć zalanego łóżka. Dlatego też zabrałem z łazienki kilka ręczników i ułożyłem je pod oraz wokół głowy Angeliki. Teraz powinno być okej. Wziąłem szklankę i bez żadnych skrupułów wylałem jej zawartość na dziewczynę. Ta momentalnie zerwała się z piskiem. Rozglądała się zdezorientowana. Po chwili jej wzrok natrafił na mnie. Patrzyła na mnie z chęcią mordu w oczach.
Angelika? Taki brak weny... ale coś jest przynajmniej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz