- Wow... - szepnęłam, przejeżdżając wskazującym palcem po mojej osobie. Ten rysunek jest za piękny, bym mogła go zatrzymać. Wtedy w rogu kartki dostrzegłam napis "Dla Landrynki". Szczerze się zaśmiałam, opierając o framugę drzwi. Nie wierzę, że wymyślił dla mnie coś takiego... Dobra, wygrał, wezmę go. Nagle poczułam czyjś wzrok na sobie. Podniosłam głowę w górę, dostrzegając naprzeciwko mnie, jak zza drzwi kolejnego pokoju, wygląda jakiś chłopak.
- Na co się gapisz? - spytałam z wyraźną niechęcią w głosie. Ten jednak nie zmienił swojej miny. Usta miał lekko otwarte i wpatrywał się za to w moje ciało. Zmrużyłam oczy, patrząc na to, jak jestem ubrana. Wiedziałam tylko to, że miałam na sobie majtki i zbyt dużą bluzkę, która tak naprawdę była męska. Jednakże koszulka niebezpiecznie nisko zsunęła mi się z ramienia, a do tego była włożona w czarny kolorowy materiał, ukazując jego przód. O szlag... Natychmiastowo wróciłam do mojego pokoju, trzaskając drzwiami. Brawo, Lu, możesz być z siebie dumna. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, które powieszone zostało na ścianie obok. Dodatkowo do tego wszystkiego miałam rozczochrane na wszystkie strony włosy. Rozczesując je palcami, podeszłam do łóżka, kładąc na nim rysunek Ważniaka. Wtedy zobaczyłam, że na tylnej stronie coś jest napisane.
- W stajni, co...? - spytałam, po czym skierowałam się do szafy. Przydałoby się w takim razie ubrać. Przelotnie zerknęłam w stronę okna. Wygląda na wyjątkowo ciepło.
- Witajcie spodenki z wysokim stanem! - zawołałam, szczerze się uśmiechając i wyciągając moje ulubione dżinsowe szorty, które były jedynymi spodenkami, którym pozwalałam odkrywać... mój tyłek. Zgarnęłam jeszcze bluzkę na ramiączkach z twarzami Myszki Miki. Raz-dwa się przebrałam, nakładając jeszcze skarpetki z twarzą kotka. Teraz pora na makijaż... Kolejne pół godziny spędzę w łazience... ale czego nie robi się dla własnej wygody.
Weszłam na teren stajni dla koni prywatnych, jednak tym razem wstąpiłam tam przez jedno z bocznych wejść, gdyż było otwarte. To był idealny pomysł, gdyż od razu zobaczyłam siedzącego Ważniaka naprzeciwko mnie. Cichutko na paluszkach do niego podchodziłam, a że usadowiony był tyłem... Dodatkowy plus dla mnie! Położyłam palec na ustach, gdy Amane odwróciła głowę w moją stronę. Ta jednak siedziała cicho. Dobra klacz, później dam jej jabłko w nagrodę za niewydanie mnie. Gdy byłam odpowiednio blisko jego ciała, nachyliłam się nad nim, obejmując go rękami za szyję i ocierając policzek o jego ucho.
- Dzień dobry - szepnęłam, lekko się uśmiechając i natychmiastowo ziewając. Przez to zrobiłam się lekko śpiąca...
<Nathaniel? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz