Od Hefai do Devana

- Dobrze, to coś o charakterze, choć na pierwszy rzut oka można zauważyć, że jestem pewna siebie, odważna, wredna, to jest też druga strona medalu. Bardziej mroczna i smutna. Teraz ty - skierowałam palcem na niego.
- Mam tylko ojca, nikogo innego, twoja kolei - no dobra.
- Też mam ojca, był z nim problem, a teraz niby się zmienił i ma nową panienkę - mówiłam z lekką irytacją.
- Interesuje się broniami, czy też nożami - powiedział, a ja dalej szukałam i przeważałam tamto wydarzenie.
- Tyle ci starczy, muszę już iść. - odwróciłam się i poszłam, schowałam się za jakimś drzewem i opadłam na ziemię. Jakby to było wczoraj.

.. Dziewięć lat temu ..
Byłam schowana w szafie cicho jak mysz, patrzyłam, jak ojciec molestuje moją matkę. Choć był taki kochany, on ją bił, on ją sprzedawał. Gdy mnie znalazł, on robił mi to samo... Kilkanaście razy próbowałam się zabić, nie chciałam tego życia... Czułam się brudna, wolałam być martwa niż żeby ktoś taki jak on mnie dotknął. Policja nieraz była u nas... On pił, bił, musiałam się sprzedawać, żeby mieć co jeść, zachowywać się jak biedak... Byłam nim... Gdy zabrali ojca za morderstwo, wpakowali go do kicia. On tam był, mnie chcieli dopaść. Ale mieszkałam na ulicy... Dwa lata temu go wypuścili, zmienił się... Często wyjeżdża i tak jest lepiej. Łapie nowe zdobycze...

- Ziemia do Hefai - podniosłam głowę i spojrzałam na Devana.
- Co tu jeszcze robisz? - spytałam.
- Widziałem, jak tu siadasz, mówiłem od kilku minut, nie zareagowałaś - podniosłam się i odsunęłam się od niego, na tyle, ile mogłam. Wciąż był blisko, za blisko. No kurna...
- I mam ci podziękować za to? Coś mówiłam, że na mnie już czas. Więc pa - wyminęłam go, ale no nie za daleko poszłam, bo mnie dotknął. Przeszły mnie ciarki.
***
Wzięłam prysznic, przebrałam się i siedziałam w pokoju z psami. Położyłam się i leżałam. Wstałam i poszłam sobie pobiegać. Nie mogąc wyrzucić tych obrazów z głowy. Nie zauważyłam nawet, jak na kogoś wpadłam, ale nie upadłam na ziemię.
-Jesteś cała? - spojrzałam w górę. Devan... jak? Kiedy... Co on tu robi. Wciąż mnie trzymał.
- Tak, jestem cała, możesz mnie już puścić - odsunęłam się no i wciąż staliśmy bez słowa. Dziwna, niezręczna cisza.

Devan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x