- Carmela Murrieta. Nie musisz dziękować za wcześniej, tylko uratowałam ci psychikę - powiedziała bez żadnego owijania w bawełnę. Spojrzałam sceptycznie na tę jej rękę, nie podając jej.
- Hefaja - odpowiedziałam tylko, wymijając ją. Czułam, że ktoś za mną idzie, pewnie ona i się nie myliłam.
- Tak w ogóle, to masz śliczny kolor włosów - rzekła, zrównując ze mną chód.
- Dzięki, wiem, że jest śliczny. - powiedziałam. Szłam sobie w bliżej nieokreślone miejsce, które nie wiem, gdzie się znajdowało. Zatrzymałam się w cieniu i patrzyłam na zgromadzenie.
- To twoja klasa, ta dzieciarnia co chwali się tym, jak pije i baluje? Żałosne... - powiedziałam i patrzyłam na nich. - Dziś jest impreza u mojego przyjaciela, może wpadnij, weź ze sobą, kogo chcesz. Jak dasz mi swój numer, to wyślę ci adres. Zaczyna się o dwudziestej, a kończy w sumie rano jakoś. - gdy podała mi telefon, zapisałam jej swój numer, jak i adres.
- Dzięki, to może pojedziesz z nami i powiesz, gdzie jest, bo nie znam tej ulicy. - kiwnęłam tylko, że spoko. Jeszcze chwilę z nią posiedziałam i poszłam, powiedziałam krótko - Do zobaczenia wieczorem. - gdy wyszłam z parku, poszłam do butiku oraz do paru innych sklepów odebrać rzeczy. Parę sukienek, bluzek, legginsów, krótkich spodenek, butów, bluz, biżuterii, kosmetyków. Mój osobisty szofer mi pomógł.
***
Gdy znalazłam się w pokoju, rozpakowałam i ułożyłam wszystko. Wzięłam prysznic i ubrałam się w czarną bieliznę, do tego legginsy ze wcięciami oraz połączone klamrami. Koturny czarne i do tego czarną krótką koszulkę z odsłoniętym brzuchem oraz skórzaną kurtkę. Nie mogę się skąpo ubierać, choć pije, mam na tyle silną głowę, aby się nie upić.
Gdy dostałam SMS od Carmeli, wyszłam, zamykając pokój, oraz wzięłam telefon do kieszeni. Gdy wyszłam już z budynku, samochód czekał. Usiadłam na przednim siedzeniu.
- Hej. - powiedziałam, widziałam Carm i trzech chłopaków.
- To tak to jest Oakim i Eloy moi bracia, a to Kai ich kolega. A to Hefaja. - powiedziała Carmelia.
Każdy po kolei się przywitał. Chyba Oakim prowadził, mówiłam mu, kiedy skręcić. I już po trzydziestu minutach byliśmy pod wielką posiadłością.
Wyszłam z samochodu, Mike od razu podszedł do nas i się przywitał. Akurat stał z kolegami i palił. Można powiedzieć, że Mike mnie zna. Ale nie wie o mojej przeszłości...
***
Siedziałam na kanapie i piłam kolejną butelkę piwa, Carmelia siedziała obok mnie i też coś piła.
- Gramy w prawda albo wyzwanie. Chodźcie, siadajcie w kółku i zaczynamy. - powiedział Mike już lekko wstawiony.
<Carmelia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz