Od Carmeli do Hefai

Wzięłam pierwszego łyka coli, która została mi przyniesiona razem z sernikiem z rodzynkami i daniami Hefai. Oparłam się o kanapę, którą zajęłam, przejeżdżając dłonią po włosach, które jak zwykle miałam spięte w luźnego kucyka.
- Lubię sport, ale tylko jako jazdę konną, walkę na szpady lub gimnastykę i akrobatykę. Biegać nie lubię, więc muszę odmówić - odpowiedziałam jej, przymykając oczy.
- Twoja decyzja - powiedziała, popijając gorącą czekoladę. Wolałabym znowu posiedzieć z Zorro Juniorem. Za bardzo go kocham, by nie spędzać z nim całego dnia. Poczułam, jak coś zaczepia mnie w nogę. Spojrzałam pod stół, dostrzegając Tiare, która próbowała wspiąć się na mnie. Pomogłam jej, usadawiając ją na moich złączonych nogach. Ciekawe, jak to jest mieć psa. W moim życiu oprócz koni była jeszcze papuga Carma, jednak ona uciekła, gdy tylko otworzyłam drzwiczki od jej klatki oraz okno. Chciałam popatrzeć jak lata. Ostatecznie to zobaczyłam, jednak ta wyleciała z domu i już nie wróciła. Dostałam trochę od rodziców, jak i braci, najbardziej jednak od Eloy'a, bo to było zwierzę, którym musiał się zająć. Mimo udawanej przy niej skruchy tak naprawdę to mnie to bawiło. Te jego przeklinanie, jaką to ja jestem niegrzeczną dziewczynką. To o wiele ciekawsze i łatwiejsze, od udawania tej grzecznej. I pewnie nie tylko ja tak stwierdzam. Zbliżyłam się do stolika, biorąc widelczyk w dłoń i krojąc pierwszy kawałek ciasta. Wzięłam go do ust, zaczynając go mielić. Dobre... Prawie taki sam, jak mojej mamy. Choć jej jest słodszy i ma więcej rodzynek. Mimo wszystko skrzywiłam się, gdy wyczułam w cieście wanilię. I najważniejsza zasada. Mama nie dodaje niczego związanego z wanilią.
- Coś nie tak? - usłyszałam pytanie ze strony mojej towarzyszki. Sztucznie się uśmiechnęłam, przymykając oczy.
- Nic poważnego - odpowiedziałam, znowu biorąc łyka coli. Jak ja uwielbiam ten napój. - Tylko... Nie lubię wanilii - dokończyłam, na końcu patrząc gdzieś w bok.
- Serio? Czemu? - znowu spytała. I najgorsze pytanie w moim życiu, na które nigdy nie znałam odpowiedzi. Wzruszyłam krótko ramionami.
- Po prostu mi nie smakuje - wyznałam, brodząc widelcem w ciastku. Jednak muszę to zjeść. By nie zrobić przykrości dziewczynie, która będzie to sprzątać.
- Ja tam ją lubię. Lody są dobre - powiedziała, jakby na potwierdzenie tych słów, biorąc gryza swojego gofra akurat w tym miejscu, gdzie ten przeklęte lody się znajdowały. Znowu się skrzywiłam. Nie wiem, jak ludzie mogą to lubić.

<Hefaja?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x