Od Devotte

Co tak wyje od rana? Przecież jest sobota. Otworzyłam w końcu zaspane oczy i odgarnęłam włosy z twarzy, popatrzyłam na zegarek, który miałam na nocnej półce. O nie! To jakieś jaja! Natychmiast zerwałam się na nogi. Lekcje trwają już od dwadzieścia minut. Spóźnię się już trzeci raz w tym tygodniu.
Pobiegłam szybko do łazienki i umyłam pośpiesznie zęby, drugą ręką czesząc włosy. Jak zwykle po całej nocy miałam pełno kołtunów. Spojrzałam na zegarek w łazience, jakim cudem minęły już trzy minuty?
Wyplułam pastę i pobiegłam z powrotem do pokoju ubrać się w coś. Zwykłe czarne rurki i bluzka w stylu "pastel goth" to zawsze moja awaryjna stylówka.
Popatrzyłam w lustro. W sumie naprawdę przydałby mi się makijaż, ale przecież nie mam czasu. Pobiegłam do drzwi, jednak ledwo dotknęłam klamkę i zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam torby. Wróciłam do pokoju i niechcący z powrotem zahaczyłam o lustro. Kurde, trudno, nie wyjdę tak do ludzi. Zaczęłam wygrzebywać z torby kosmetyki, fluid i tusz powinien wystarczyć.
No nie bardzo. Skończyło się na tym, że użyłam fluidu, trzech różnych korektorów, bronzera, różu, rozświetlacza, tuszu, cieni i pomady do brwi. Gdy skończyłam, uznałam, że wyglądam jeszcze gorzej, niż zaraz po przebudzeniu. Pobiegłam z powrotem do łazienki i zmyłam wszystko wodą z mydłem, bo skończyło mi się mleczko do demakijażu. Gdy wszystko dokładnie domyłam, w końcu pobiegłam do szkoły.
Miałam historię z moim najukochańszym Jonathanem Greenem. To była jedyna lekcja, na którą chodziłam z przyjemnością. Mimo bardzo dojrzałego wieku Jonathan mógł pochwalić się nienaganną urodą. Skrycie jestem w nim zakochana. Nikomu o tym nie mówię, bo wiem, jak szybko rozniosłoby się to po szkole. Zresztą on ma już kobietę, ale ja, gdy tylko na niego patrzę, robi mi się gorąco. Zwierzam mu się po lekcjach ze wszystkiego. To mój najprawdziwszy przyjaciel. I kiedyś, pewnego dnia będzie kimś więcej. Wtedy nie będę patrzeć na zdanie innych ani na wiek, będzie mój i koniec.
Wbiegłam do klasy i krzyknęłam:
- Tak bardzo przepraszam za spóźnienie! - w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Lekcja się skończyła. Wszyscy wstali i wyszli z klasy, a ja stałam w przejściu zamurowana.
Jonathan popatrzył na mnie, podeszłam do niego.
- Tak bardzo pana przepraszam...
- Dev, umawialiśmy się przecież. Nie możesz olewać szkoły.
- Ale proszę pana ja nie ole...
- Proszę cię Dev, ogarnij się dziewczyno. Rozumiem, że masz kłopoty, ale musisz skończyć szkołę. Wiesz, ile masz zagrożeń? A nie minęło pierwsze półrocze.
Patrzyłam zawstydzona.
- Muszę iść. Ale musimy porozmawiać. Po lekcjach przyjdź do kawiarenki "Dark Cafe", będę tam na ciebie czekać.
- Oczywiście panie profesorze. - powiedziałam i chciałam odejść.
- A i jeszcze jedno. - zatrzymał mnie.
Odwróciłam się z nadzieją w oczach, na pewno teraz to powie! Powie, że mu na mnie zależy! Że rozstanie się z żoną! Że chce mieć ze mną trójkę dzieci! Jednak on powiedział tylko:
- Masz bluzkę tył na przód.
Nie ważne co wtedy powiedział, nieważne, że mam bluzkę nie na tę stronę. Najważniejsze jest to, że chce dziś ze mną porozmawiać sam na sam w kawiarence!
Ten dzień będzie piękny, czuję to! Szłam szczęśliwa po korytarzu, podskakując lekko, ze szczęścia.
Pobiegłam do łazienki zmienić bluzkę. Ale zauważając lustro, postanowiłam, że jednak pomaluje usta. Wyjęłam moją różową szminkę i zaczęłam się malować.
Nagle ktoś za mną powiedział:
- Masz bluzkę tył na przód.
Nie skupiłam się zbytnio na barwie głosu, nagle pomyślałam, że mogłam wejść do męskiego kibla. Odwróciłam się do tej osoby z nadzieją, że to jednak dziewczyna i nie pomyliłam ubikacji.

Ktosiek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x