Od Devotte cd. Eloy'a

Bez słowa wybiegłam zawstydzona do damskiej łazienki. Czemu to akurat mi muszą się przydarzać takie sytuacje? Chociaż mogło być gorzej, mogłam całkowicie zapomnieć o bluzce. Uśmiechnęłam się sama do siebie, patrząc w lustro, potem w końcu zmieniłam bluzkę na dobrą stronę. Jaką lekcję teraz powinnam mieć? Wyjęłam swój plan lekcji z torby, a no tak... ważenie eliksirów. Może i czułabym sympatię do tego przedmiotu, gdyby nie fakt, że uczy go Metley. Nie słyszałam, żeby inni uczniowie się na niego skarżyli, ale ja go szczerze nienawidzę. Zresztą on też nie darzy mnie zbytnią sympatią, nawet jestem skłonna powiedzieć, że się na mnie uwziął. Bardzo często pokazuje całej klasie na moim przykładzie, jak bardzo można czegoś nie rozumieć. Nie moja wina, że stresuje mnie już sama jego obecność, a gdy mnie o coś pyta mam w głowie pustkę, przez strach, że znowu nic nie będę umiała. I tak oto zamyka się to błędne koło. Mało tego, z tego, co słyszałam, ciągle gada do mojego kochanego Jonathana, że nie powinien utrzymywać z uczniami tak bliskich kontaktów. Nie daj Boże, pan Jonathan się w końcu go posłucha, i zerwie ze mną "przyjacielskie" kontakty, a tego już bym Metleyemu nie wybaczyła nawet po śmierci.
No ale cóż, nie ja wybieram nauczycieli, chociaż uważam, że dyrektor powinien brać pod uwagę zdanie uczniów.
Ruszyłam w końcu zdemotywowana do piwnicy. Oczywiście dzwonek musiał zadzwonić, kiedy jeszcze byłam w łazience, więc weszłam po nim, i wszyscy już siedzieli w ławkach. Ruszyłam więc do swojej, a wtedy Metley krzyknął do mnie:
- Co się mówi?
Odwróciłam się do niego lekko przerażona.
- Przepraszam za spóźnienie.
Zmierzył mnie zimnym wzrokiem:
- Lepiej już usiądź Dev.
Jak on śmie się tak do mnie zwracać, czy ja mu kiedyś na to pozwoliłam? Dev mogą do mnie mówić tylko najbliżsi przyjaciele i oczywiście pan Jonathan, no i dalsi przyjaciele... no i rodzinna, no i... nieważne każdy byle nie on! Chciałam mu odpyskować, jednak zamiast tego po prostu siadłam na swoje miejsce. To będzie bardzo długie 45 minut....
- Dzisiaj będziecie pracować w parach. - powiedział nagle. - Ale to ja was jakoś podzielę.
Przydzielił parę każdemu, aż w końcu spojrzał na mnie i pod nosem wymruczał coś w stylu:
-A no tak ... jeszcze Dev...
Rozejrzał się po klasie.
- Czy ktoś jeszcze nie dostał pary?
Już myślałam, że jak zwykle będę musiała być sama, gdy ktoś z samego końca klasy podniósł rękę.
- Ja, proszę pana.
Był to znajomy głos, odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka. To był ten sam którego spotkałam w łazience, co za wstyd.
- Dobrze. W takim razie Dev siądź z Eloy'em i staraj się niczego nie popsuć. - uśmiechnął się, aby podkreślić, że mówi to żartem, jednak ja dokładnie wiedziałam, że myśli tak naprawdę.
Zarumieniona usiadłam obok chłopaka, może nie rozpozna, że to ja byłam tą dziewczyną, która malowała się w męskim kiblu ze źle założoną bluzką?

Eloy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x | x | x