Minęły dwa tygodnie. Dwa tygodnie podczas których spędzaliśmy ze sobą wciąż więcej czasu. Rozdzielały nas tylko obowiązki szkolne i załatwianie jakiś pierdół. Bardzo się cieszę, że Jess wyznała mi uczucia, które odwzajemniam z nawiązką, ale chyba powinienem się jej zapytać czy zostanie moją dziewczyną nie?
Zamknąłem drzwi do swojego pokoju. Już w progu przywitała mnie moja kochana kotka, którą troszkę zaniedbałem.
- Przepraszam mała - wyszeptałem do jej uszka. - Jutro spędzimy ze sobą czas ok? - kotka na znak zgody machnęła kilka razy ogonem i poszła w swoją stronę. Zaśmiałem się na ten widok. Widok naburmuszonego kota to rzadkość dla mnie.
Szybko się przebrałem w jakieś wygodniejsze ciuchy oraz spakowałem plecak. Dzisiaj zapytam się Jess czy zostanie moją dziewczyną. No i pokarzę tatuaż, który już się cały ładnie zagoił. Mam nadzieje, że jej się spodoba.
___
Zapukałem do pokoju dziewczyny i nie czekając na zaproszenie, wpadłem szczęśliwy do środka.
- Cześć kochanie - powiedziałem na widok Jessici, która właśnie leżała na łóżku z jakąś książką w dłoniach. Spojrzała na mnie tymi swoimi boskimi oczami i uśmiechnęła się do mnie czule.
- Cześć dziecinko - zagruchała do mnie, a ja uradowany od razu do niej podszedłem. Pochyliłem się nad nią i dałem soczystego całusa prosto w jej miękkie usta.
- Szykuj się mała - wyszeptałem do niej wciąż pochylony nad nią. - Mam dla ciebie niespodziankę.
- Już się boję, co wymyśliłeś - lekko mnie odepchnęła i wstała. - Dasz mi chwilę? Muszę się przebrać.
- Dla ciebie wszystko kotek - cmoknąłem ją jeszcze raz w policzek. Usiadłem na łóżku dziewczyny. Usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi od łazienki.
Jeszcze przez kilka chwil patrzyłem na zamkniętą powłokę drewna, która oddzielała mnie od mojej wybranki serca. Spuściłem wzrok, który teraz utkwiony był na moim prawym przedramieniu. Delikatnie podwinąłem niebieską bluzę. Ukazała mi się mój nowy tatuaż, o którym Jess nie wiedziała. Samo dzieło przedstawiało przecież ją. Moją Jess.
___
- Gdzie ty mnie prowadzisz? - powiedziała podirytowana dziewczyna. Też bym był zły, kiedy jakiś dzieciak prowadził mnie przez jakieś krzaki.
- Zobaczysz - zaśmiałem się na widok, który ukazał mi się przed chwilą. Jess walcząca z krzakiem jeżyn.
- Znowu się ze mnie śmiejesz - w końcu uwolniła się od swojego śmiercionośnego wroga.
- Nie Jess - szybko zaprzeczyłem i starałem się powtórnie nie roześmiać. - Śmiej się, bo przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie. Stałaś wtedy w krzakach. A ja myślałem, że spotkałem gadające chaszcze.
- Kocham cię, ale jesteś dziecinny i o tym dobrze wiesz - westchnęła pod nosem i ruszyła znowu przed siebie. Chwyciłem ją za dłoń. Splotłem nasze place razem.
- Ja ciebie też Jess - wzmocniłem uścisk na jej dłoni. - I zawsze będę dzieckiem. Taka moja natura, ale wiem, ze to kochasz - uśmiechnąłem się do niej szczerze.
- Wiem - odwzajemniła mój uśmiech. - I nawet lubię tego dzieciaka w tobie. Tylko proszę bądź czasem poważny.
___
Już jesteśmy na miejscu. Dreszcz przeszedł mi po plechach. A co jeśli się jej nie podoba? Ręce zaczęły mi lekko drżeć.
- Wszystko dobrze? - za placów dobiegło mnie pytanie Jessici.
- Tak Jess - szybko się do niej odwróciłem. - Wszystko dobrze. Ale muszę cię o coś poprosić - ściągnąłem plecak z lewego ramienia i zacząłem w nim grzebać.
- Tak? - delikatnie się mnie spytała.
- Muszę zawiązać ci oczy - pomachałem w powietrzu niebieską chustką. - To jak?
- No dobra - spojrzała na mnie podejrzliwie. - Ale mnie nie zabijesz nie?
- Nigdy kochanie. Nigdy tego nie zrobię.
___
-Daleko jeszcze? - kolejny raz zirytowana Jessica się mnie spytała tego samego.
- Czekaj chwile już prawie jesteśmy - a ja jej odpowiedziałem to samo po raz któryś z kolei. - Zaraz wracam! Daj mi chwilkę - nie czekając na odpowiedź, Jess pobiegłem na polankę, która nie była już daleko.
Wychodząc z lasu, moim oczom ukazała się mała polanka, przez którą przepływał strumyk. Rosły tu najróżniejsze piękne kwiaty, a szum wody idealnie koił moje nerwy.
Zacisnąłem delikatnie dłonie w pięść. Spomiędzy moich palców wypłynęła lekka mgła, która zaczęła się rozprzestrzeniać dookoła. Powstały szron idealnie pokrył każde źdźbło trawy. Stworzyłem także iglo, w którym rozłożyłem koc i różne pyszności. Wodę w strumyku zamroziłem w ten sposób stworzyłem lodowisko. Zrzuciłem kurtkę i uniosłem rękawy swojej bluzy ukazując tatuaż przedstawiający miłość mego życia.
<<Jess?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz