Chłopak zostawił mnie samą z opaską na oczach w środku gęstego, ciemnego lasu i gdzieś zniknął. Chociaż równie dobrze mógł stać obok mnie, a i tak bym go nie zauważyła. Westchnęłam zrezygnowana i przestąpiłam z nogi na nogę, czekając aż chłopak po mnie przyjdzie. Chociaż swoją drogą zostawiać dziewczynę w środku lasu narażając ją na atak dzikiej zwierzyny... bezczelne... Zero szacunku dla kobiet.... Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie z tyłu. O tym właśnie mówiłam! Zaczęłam się miotać, lecz po chwili tajemniczy ktoś zdjął mi opaskę z oczu i zobaczyłam radosną twarz Nicholasa. Westchnęłam tylko i pacnęłam go w ramię z całej siły.
- Ała! - powiedział z grymasem na twarzy i zaczął masować ramię. - Za co?
- Nie zostawia się dam w środku lasu - powiedziałam z uśmiechem, po czym stanęłam na palcach i dałam mu buziaka w policzek. - Słodziak - dodałam widząc jego minę.
- Musze znowu zawiązać ci oczka - powiedział.
- Czemu?
- Nie byłoby niespodzianki!
Westchnęłam i obróciłam się do niego tyłem tak, żeby mógł w spokoju przewiązać materiał na moich oczach. Nie minęło nawet 5 sekund i już nie widziałam nic. Nicholas tym razem wziął mnie na ręce, żebym już nie musiała walczyć z krzakami jeżyn. Droga wydawała mi się dość długa, ale pewnie przeszliśmy może z 30 metrów. W końcu poczułam grunt pod nogami i światło, zdecydowanie zbyt jasne światło docierające do moich oczy. Nim przyzwyczaiłam się do jasności minęło kilka sekund, więc gdy tylko widziałam już normalnie, mogłam stwierdzić, że widok zapierał dech w piersiach. Otwarłam usta ze zdumienia, ale za chwilę zakryłam je dłońmi. Trawa, kwiaty, wszelakie rośliny pokryte szronem, strumień zamarznięty, a z boku stało iglo, które pewnie - jak i cała reszta - było dziełem Nicholasa. Odwróciłam się przodem do chłopaka i spojrzałam na jego twarz, na której widniał delikatny uśmiech, ale z oczu bił strach i niepewność. Stanęłam na palcach i mocno go przytuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk i zaczął głaskać mnie po plecach. Pocałowałam go w szyję, tak, że po jego ciele przeszedł dreszcz. Odsunęłam się od chłopaka, ale dostrzegłam coś na jego ręce. Podwinęłam rękaw i zobaczyłam tatuaż przedstawiający... mnie... Trzymałam w ręku lodową różę, taką samą jaką podarował mi chłopak. Poczułam jak moje oczy robią się szklane od łez. Zaczęłam szybko mrugać, żeby pozbyć się nieproszonych łez, ale na marne. Wtuliłam się w chłopaka i zaczęłam cicho szlochać.
- Kocham cię.... - wyszeptałam. - Tak bardzo cię kocham Nicholas....
Nicholas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz