- Ten od Alicji w krainie czarów? - kiwnęłam głową. - Co z twoją mamą? - spytała.
- Nie znam jej, tylko tata mnie wychowywał. Teraz jest daleko ode mnie. Może tak jest lepiej. - powiedziałam, patrząc na Lavere.
- Gdzie jest? - sama zaczęła.
- W więzieniu. Tak będzie lepiej. Dobra to gdzie jedziemy? Czy Eloy ma kogoś? Tak tylko z ciekawości pytam. - zerknęłam na nią.
- Możemy gdzieś się przejechać, a Eloy chyba jest wolny. Czemu cię to ciekawi? Czyżby ci się spodobał? - uśmiechała się.
- Może tak odrobinę mi się podoba. - wstałam i podeszła do mnie Lavera. Przytuliłam ją i wsiadłam na jej grzbiet. Carmela także wsiadła na swojego konia. Zrobiłyśmy sobie małe zawody.
Dojechałam druga, ponieważ Lavera coś jadła. Musiałam iść na piechotę.
- Carmela, możesz powiedzieć stajennemu, aby po weterynarza zadzwonił? - powiedziałam.
- Lavera, musisz wstać. Choć maleńka, jesteś silna. - wstała, mogłam jej pomóc dojść. W boksie się położyła. Głaskałam ją.
- Zaraz powinien być weterynarz. Co się jej stało? - spytała.
- Chyba coś zjadła, choć cały czas była przy mnie. - patrzyłam na moją przyjaciółkę.
Weterynarz przyszedł po kwadransie, zbadał ją i przepisał leki. Podziękowałam panu. Pożegnałam się, wstałam i otrzepałam się, po czym poszłam.
- Hefaja, czemu idziesz? - poszła za mną.
- Nic jej nie będzie. To pójdę się wykąpać i położyć. - spojrzałam na nią.
- Ale, ale Hefaja.
- Daj spokój z tym. Dobranoc. - Odwróciłam się i poszłam do akademika. Wzięłam prysznic i się ubrałam. Usiadłam na podłodze i bawiłam się z psami. Wzięłam sweter i wyszłam z psami na dwór na trochę.
- Hej Hefaja. - powiedział Eloy.
- Hej. Co tam? - odpowiedziałam.
- To twoje psy? - kiwnęłam głową.
- To Hades, a to jego siostra Tiara. - psiaki skakały na niego, chciały, żeby się z nimi pobawił. Po godzinie on musiał iść, ja też poszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
***
Rano nie miałam głowy do niczego, siedziałam na łóżku i gapiłam się w sufit.
Carmela?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz