No ale cóż, nie ja wybieram nauczycieli, chociaż uważam, że dyrektor powinien brać pod uwagę zdanie uczniów.
Ruszyłam w końcu zdemotywowana do piwnicy. Oczywiście dzwonek musiał zadzwonić, kiedy jeszcze byłam w łazience, więc weszłam po nim, i wszyscy już siedzieli w ławkach. Ruszyłam więc do swojej, a wtedy Metley krzyknął do mnie:
- Co się mówi?
Odwróciłam się do niego lekko przerażona.
- Przepraszam za spóźnienie.
Zmierzył mnie zimnym wzrokiem:
- Lepiej już usiądź Dev.
Jak on śmie się tak do mnie zwracać, czy ja mu kiedyś na to pozwoliłam? Dev mogą do mnie mówić tylko najbliżsi przyjaciele i oczywiście pan Jonathan, no i dalsi przyjaciele... no i rodzinna, no i... nieważne każdy byle nie on! Chciałam mu odpyskować, jednak zamiast tego po prostu siadłam na swoje miejsce. To będzie bardzo długie 45 minut....
- Dzisiaj będziecie pracować w parach. - powiedział nagle. - Ale to ja was jakoś podzielę.
Przydzielił parę każdemu, aż w końcu spojrzał na mnie i pod nosem wymruczał coś w stylu:
-A no tak ... jeszcze Dev...
Rozejrzał się po klasie.
- Czy ktoś jeszcze nie dostał pary?
Już myślałam, że jak zwykle będę musiała być sama, gdy ktoś z samego końca klasy podniósł rękę.
- Ja, proszę pana.
Był to znajomy głos, odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka. To był ten sam którego spotkałam w łazience, co za wstyd.
- Dobrze. W takim razie Dev siądź z Eloy'em i staraj się niczego nie popsuć. - uśmiechnął się, aby podkreślić, że mówi to żartem, jednak ja dokładnie wiedziałam, że myśli tak naprawdę.
Zarumieniona usiadłam obok chłopaka, może nie rozpozna, że to ja byłam tą dziewczyną, która malowała się w męskim kiblu ze źle założoną bluzką?
Eloy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz